Edynburg - miasto opowieści. Co warto zobaczyć w stolicy Szkocji?

Wstyd się przyznać, ale planując naszą podróż po Szkocji w ogóle nie brałam Edynburga pod uwagę. Nastawiałam się bardziej na naturę. A stolica Szkocji? Może, pod koniec wycieczki, jak będzie czas. Z tego względu nie miałam przygotowanej listy zbyt wielu atrakcji w tym mieście. Dzisiaj, patrząc z perspektywy czasu i wspominając nasz pobyt przy pisaniu tego posta muszę jednak zwrócić honor Edynburgowi. Jest to miasto bardzo klimatyczne, z własnym charakterem i duszą.

Edynburg jest jednym z tych miast wyrazistych, charakterystycznych. Nie kojarzę drugiego europejskiego miasta podobnego do Edynburga, a przecież stolice, czy też bardziej znane miasta kontynentalnej europy są do siebie dość podobne. Edynburg Swoją atmosferę zawdzięcza nie tylko wyglądowi, atrakcjom, ale też historiom i opowiastkom, których tutaj jest pełno na każdym kroku.

 

OLD TOWN I NEW TOWN

Edynburg to miasto dość ciemne, a nawet można powiedzieć brudne. Jest w tym skojarzeniu ziarno prawdy. Wąska zabudowa i okalające miasto mury miejskie wymuszały pięcie się kamienic w górę. Wąskie kamieniczki zostawały, a stare ulice były dosłownie zabudowywane nowymi. Niegdyś nieczystości wylewano na ulicę, kompletnie nie przejmowano się tym, co się stanie z odpadami. Co ciekawe, swego czasu, ulice Old Town były zamieszkiwane przez cały przekrój warstw społecznych. Ci bogatsi, mieszkali na wyższych kondygnacjach, gdzie było więcej światła i mniej było czuć smród z ulicy, a na dole, przy parterze pomieszkiwały biedniejsze warstwy. Po wybuchu zarazy w Letih, stwierdzono, że jednak coś trzeba zrobić z przeludnieniem i tak za murami obronnymi powstało New Town, do którego przeprowadzili się bogatsi mieszkańcy. 

 

THE ROYAL MILE

Główna ulica miasta to The Royal Mile, biegnąca wzdłuż zamkowej skały - Castle Rock i prowadząca z Holyrood Palace aż do zamku królewskiego. Warto wspomnieć, że zarówno forteca, jak i Old Town zostały wzniesione na wzgórzu, które jest pozostałością wygasłego wulkanu. 

Dzisiaj jest to najbardziej turystyczna część miasta, pełna przyjezdnych,  sklepów z pamiątkami i występów ulicznych. Warto tu zajrzeć, żeby obejrzeć siedzibę szkockich monarchów chociażby z zewnątrz. 

Będąc na The Royal Mile wstąpcie też do Katedry św. Idziego, z uwagi na jej bogato zdobione wnętrze. Wstęp do kościoła jest bezpłatny. 

Tuż obok katedry św. Idziego, na ulicy, wybrukowane w kształcie serca znajduje się miejsce, upamiętniająca najpierw punkt poboru opłat, potem więzienie, w którym torturowano więźniów, a następnie po wyburzeniu budynku, spawalnicę, gdzie ówcześni mieszkańcy właśnie w ten sposób wyrażali swój stosunek do tego co się działo w więzieniu.


CLOSES

Co ciekawe, z The Royal Mile, odchodzi w bok dużo wąskich poprzecznych uliczek, schowanych dziś między sklepikami. Warto tam zajrzeć, ponieważ prowadzą one przez podwórka kamienic, czasami w ukryte ciekawe miejsca, jak The Writer's Museum, a także są skrótami, którymi szybciej możemy dojść na New Town.

The Real Mary King’s Close

Jedną z ciekawszych alejek jest udostępniona do zwiedzania The Real Mary King’s Close. My tam nie zawitaliśmy, ale to z tego względu, że nie miałam o niej pojęcia. Myślę, że historia tej uliczki jest na tyle ciekawa, że warto o niej wspomnieć. 

Wraz z wybudowaniem New Town, handel zaczął prężnie rozwijać się w tej części Edynburga. Władze miasta, aby zapobiec utracie handlu w Old Town, zdecydowały się wybudować tam Giełdę Królewską, zaraz naprzeciwko katedry św. Idziego. Oczywiście problem braku miejsca pozostał, rozebrano więc górne części domów już istniejących, a dolne piętra wykorzystano jako fundamenty nowo powstającego budynku. Tak więc uliczka stała się częścią piwnic, a w sumie podziemi giełdy. Nie wszyscy mieszkańcy porzucili swoje domy, czy biznesy i tak, The Real Mary King’s Close stała się miejscem podziemnego, pogrzebanego życia codziennego. 

Krążyły plotki, że podczas epidemii dżumy przecznicę zamknięto i tamtejsi mieszkańcy zostali pogrzebani żywcem. Prawda jest zgoła inna. Uliczkę co prawda odizolowano, ale wciąż dostarczano tam wodę i jedzenie. Jednak od tego czasu miejsce zaczęło być coraz bardziej nawiedzane. I nawet zawitały tam ekipy telewizyjne różnych programów o zjawiskach paranormalnych. Zanim jednak pogrążymy się w paranormalnych rozważaniach, warto wspomnieć, że Mayr King’s Close była najbliżej położona Nor Loch, bagnistego jeziora, z którego unosiły się opary metanu, więc wiele zjaw i widzeń można wytłumaczyć właśnie tym zjawiskiem.

Wraz z upływem lat uliczka pustoszała, a ostatnimi którymi ją opuścili, byli wytwórcy pił na początku XIX w. 

Co ciekawe closes brały swoje nazwy od wybitnych mieszkańców miasta. Mary była handlarką tkanin, a swój biznesy założyła po śmierci męża, co było nie lada wyczynem jak na tamte czasy. 

=> Zwiedzanie Mary King’s Close kosztuje 18 GBP za osobę dorosłą i 12 za starsze dzieci. Bilet jest 1 GBP tańszy jeśli zakupimy go online, przed wizytą. 

 

PRINCES STREET GARDENS

Przez to miejsce będziecie przechodzić nie raz, ponieważ leży w środku miasta. Ten ładny park został wybudowany na terenie, który niegdyś pokrywało jezioro Nort Loch, które tak naprawdę było bardziej bagnem niż jeziorem. Było ono też naturalną barierą chroniąca miasto z jednej strony przed najeźdźcami. Ponoć w wodach tego jeziora poddawano próbom osoby posądzone o czary, a także było idealnym miejscem do pozbywania się ciał. Dodatkowo, spływały tam nieczystości z ulic Castle Rock.

Jezioro zostało osuszone i na jego miejscu powstały Princes Street Gardens. W parku tym można znaleźć kwiatowy zegar słoneczny, który pierwszy raz posadzono w 1903r.  i teraz co roku jest odnawiany.

The Scott Monument

Najbardziej rzucającą się w oczy budowlą w Princes Street Gardens jest monument postawiony ku czci szkockiego pisarza Sir Waltera Scotta. Wybudowana w stylu gotyckim, poczerniała budowla, której iglicę zdobi 64 postaci z dzieł pisarza. W środku konstrukcji postawiono biały, marmurowy pomnik Sir Waltera Scotta. Można wejść na szczyt budowli, aby podziwiać z jej szczytu widok na miasto.

POMNIK NIEDŹWIEDZIA WOJTKA

W ogrodach, najdziemy także polski akcent. Jest to pomnik niedźwiedzia Wojtka. 

Wojtek, jako mały niedźwiadek został przygarnięty w Iranie przez stacjonujący tam oddział polskich żołnierzy. Zwierzę było karmione mlekiem skondensowanym, owocami, miodem, dżemem i … piwem, które ponoć było jego ulubionym trunkiem. Dodatkowo „zjadał” papierosy. Widać, tak to jest, jak wojacy biorą się za wychowywanie. Oprócz papierosów i piwa niedźwiedź lubił siłować się z kompanami oraz pływać. Pomagał też transportować ciężkie przedmioty. Kiedy oddział został oddelegowany, jako że żołnierze nie mogli mieć zwierząt, Wojtek został oficjalnie włączony do 22-giej Kompanii. Niedźwiedź brał nawet udział w bitwie pod Monte Cassino, gdzie pomógł transportować amunicję. Po wojnie 22-ga Kompania trafiła do Szkocji, a Wojtek spędził resztę swoich dni w szkockim zoo, gdzie wciąż był odwiedzany przez żołnierzy. 

 

GREYFRIARS KIRKYARD

Wspomniałam już o ciemnym charakterze Edynburga, a teraz wyobraźcie sobie jeszcze klika cmentarzy w środku miasta. Poszarzałe, omszałe nagrobki i niesamowicie zielona trawa. Przykładem tego może być cmentarz Greyfriars Kirkyard, gdzie tablice nagrobków dosłownie sąsiadują ze ścianami pobliskich budynków. Dodaje to miastu i trochę mroku i uroku. Mimo że nie chciałabym mieć widoku na cmentarz z okna, to w pewien sposób nekropolie wpisują się w tutejszy krajobraz i są taka spokojną ostoją zieleni w mieście. 

Greyfriars Kirkyard jest ponoć najbardziej nawiedzonym cmentarzem w Szkocji, ciekawe więc jak się żyje mieszkańcom pobliskich domów? Tutejszym prześladowcą jest duch George’a MacKenzie’ego. MacKenzie zesłał na śmierć mnóstwo ludzi, głównie ze szkockiego ruchu prezbiteriańskiego. Najpierw jednak skazańcy zostali zesłani do więzienia, które mieściło się na wydzielonym odcinku cmentarza. Panowały tam straszne warunki i część osadzonych zmarła z powodu wycieńczenia, a ci, którzy przeżyli, zostali poddani egzekucji. O zgrozo, MacKenzie został pochowany w grobowcu zaraz obok tego miejsca. 

Poltergeist ponoć dość często atakował zwiedzających, zostawiając im pamiątki w postaci siniaków, zadrapań, śladów ugryzień a nawet poparzeń. Ataków było tak dużo, że władze miasta postanowiły zamknąć część nekropolii związaną z więźniami. Ataki zaczęły się po tym, jak bezdomny włamał się do mauzoleum i niechcący uszkodził trumnę MacKenzie’ego. Dzisiaj część więzienna jest możliwa do obejrzenia tylko na specjalnych wycieczkach śladami duchów.

Greyfriars Bobby

Z cmentarzem Greyfriars Kirkyard związana jest też inna, tym razem krzepiąca opowieść o terierze Bobby’m. Po śmierci swojego pana wierny pies przez 14 lat pilnował miejsca spoczynku właściciela, aż do swojej śmierci. Pochowany został zaraz przy bramie wejściowej cmentarza, postawiono mu nawet symboliczny nagrobek, obok którego turyści zostawiają patyki dla lojalnego zwierzaka.

Na cmentarzu możemy też znaleźć miejsce, gdzie zachowały się stare mury miasta, zwane The Flodden Wal.


ŚLADAMI HARREGO POTTERA - EDYNBURG

Skoro już mowa o Greyfriars Kirkyard, nie sposób nie wspomnieć o nawiązaniach do Harrego Pottera. Ponoć to na tym cmentarzu J.K. Rowling znalazła inspirację, jak nazwać swoich bohaterów. I faktycznie, znajdują się tu nagrobki Riddle’ów, Moodie i … niedocenianego poety Mcgonangal’a.

Po drodze na cmentarz mijaliśmy uczniów w mundurkach tutejszej prywatnej szkoły George Heriot’s School, która był pierwowzorem Hogwartu. 

Widziane na zdjęciu poniżej kolorowe sklepiki na Victoria's Street były natchnieniem do opisania kramów na Ulicy Pokątnej.

Dla zagorzałych fanów Harrego Pottera, ważnym punktem na mapie miasta jest The Elephant House Café. Jest to kawiarnia, gdzie przesiadywała pisarka najprawdopodobniej spisując kolejne przygody młodego czarodzieja. Często mylona z kawiarnią, gdzie powstały rozdziały pierwszej książki. Tym miejscem była nieistniejąca już „Nicolson’s Café”, ale w tym samym budynku znajduje się nowy lokal, pod nazwą „Spoon”. 

 

GRASSMARKET

Ulokowany jest nieopodal zamku i Victoria's Street. Miejsce to od XIV w. pełniło funkcję targu. Tam także odbywały się publiczne egzekucje. To właśnie na Grassmarket wykonano wyrok na wcześniej wspomnianych Covenanters (prezbiteriański ruch religijny, przetrzymywany na Greyfriars Kirkyard i skazanych przez MacKenzie’ego).

Nic więc dziwnego, że do tego miejsca przylgnęło wiele opowiastek. Jedna z historii mówi o „w połowie powieszonej Maggie”. Maggie Dickson została powieszona na Grassmarket za zabójstwo swojego nieślubnego dziecka, jeszcze niemowlęcia. Gdy ciało było transportowane do jej rodzinnej miejscowości Maggie odzyskała przytomność na wozie. Wg szkockiego prawa nie można dwa razy skazać jednej osoby za to samo przestępstwo, tak więc Maggie mogła swobodnie żyć. Na Grassmarket znajduje się pub nazwany jej imieniem.

Inny znany lokal w pobliżu Grassmarket, to The White Hart Inn, jeden z najstarszych pubów Edynburgu. Zawierano tam szybkie małżeństwa, oferowane uciekającym parom bez zadawania zbędnych pytań. Pub był też miejscem pożegnania poety Roberta Burnsa ze swoją kochanką, przed jej wyjazdem do Indii z mężem aby naprawić swój związek.


Kolejna historia opowiada o Majorze Weir, czarnoksiężniku, znanego jako „ognisty kapłan”, który należał do sekty religijnej. Wier, będąc chory, w gorączce,  przyznał się do swoich świętokradzkich czynów i czarów, które praktykowali wraz z siostrą. Wiera spalono żywcem pomiędzy Edynburgiem i Letih, za to jego siostra Jean została powieszona na Grassmarket. Ich dom znajdował się w okolicach Victoria's Street i od tego czasu miał być nawiedzany przez parę skazańców. Nawet po zburzeniu kamienicy pod budowę Victoria's Street, ludzie opowiadali, jak widzieli Weir’a i Jean jadących po ulicy w ognistym powozie, prowadzonym przez samego diabła.

Dzisiaj Grassmarket jest miejscem odpoczynku turystów, pubów i ogródków piwnych. 

 

DEAN VILLAGE 

Dean Village po szkocku oznacza „głęboką dolinę”, a ta dolina jest dzisiaj malowniczym, sielskim zakątkiem w środku miasta. Niegdyś, pracowało tu 11 młynów zasilanych prądami przepływającej przez wioskę rzeki - the Water of Leith. Uroku temu miejscu dodaje specyficzna architektura, zieleń i kamienne budynki. 

Do najbardziej popularnych obiektów w Dean Village należą most Dean Bridge, rzucający się w oczy budynek Well Court oraz znajdujący nieopodal, przy brzegach rzeki, monument: St Bernard's Well.

 

CALTON HILL

Calton Hill jest jednym z wielu edynburskich wzgórz, położonym w środku miasta. Z tego wzniesienia rozpościera się chyba najlepszy widok na panoramę miasta. Polecam to miejsce jako przystanek na odpoczynek w trakcie lub po zwiedzaniu. Calton Hill jest - nie tylko miejscem spacerów, ale też spotkań ludzi i rozmów na trawie, z widokiem na miasto w tle. 

Jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli na wzgórzu jest „niedokończony akropol”, nazywany wstydem miasta. Budowla miała być narodowym monumentem, "szkockim Akropolem", natomiast nigdy nie została ukończona.

Na wzgórze można dostać się pochodzącymi z XVIII w. kamiennymi schodami, zwanymi Drabiną Jakubową.


ARTHUR'S SEAT

Trochę mniej popularnym wzgórzem, ale wciąż uczęszczanym, jest Arthur’s Seat, położone w Holyrood Park. Teren ten jest  idealnym miejscem na dłuższy spacer lub lekki trekking na najwyższe jego wzniesienie, którym właśnie jest tytułowe Arthur’s Seat. My po drodze zaliczyliśmy inne wzgórza oraz tunel z kłujących krzaków – na najwyższy szczyt wybierzcie się głównymi ścieżkami,  a nie dziwnymi skrótami. W parku znajdziemy też takie atrakcje jak: jezioro z łabędziami, pozostałości osady i wałów z epoki żelaza, ruiny kaplicy świętego Antoniego oraz czterech fortów. Arthur’s Seat to starożytny wygasły wulkan, z którego szczytu rozpościera się widok na panoramę miasta oraz zatokę Froth. 


Na co bym się zdecydowała ponownie będąc w Edynburgu?

Na pewno bym odwiedziła Mary King’s Close i poszła na Free Walking Tour po mieście, śladami duchów i opowieści z dreszczykiem. Musi to być niezwykle klimatyczna wycieczka, wsłuchując się w opowieści o duchach, przy wieczornym spacerze po wąskich i ciemnych zaułkach miasta. Nie widziałam Edynburga nocą, ale wydaje mi się, że oświetlony światłem ulicznych latarni wygląda niesamowicie. I mimo, że warto znać główną historię odwiedzanych miejsc, to dla mnie właśnie najciekawsze są takie niecodzienne anegdotki, bo to one budują nastrój miejsca.

Za to samo miasta jest wprost idealne na weekendowy wypad. Nie będziecie się tu nudzić i akurat znajdziecie atrakcji na 2,3 dni. 


Tego nie widzieliśmy, ale może was zaciekawi:

  • Holyrood Abbey – kościół z XII w., odwiedzany przez szkockich królów, jego dach został rozebrany przez siły angielskie w czasie Rewolucji Angielskiej i w takim stanie pozostał do dziś,
  • Gladstone’s Land – XVII-wieczna kamienica, położona przy Royal Mile, pokazuje, jak wyglądało życie bogatszych sfer,
  • Wyspa Cramond – na którą można się dostać w czasie odpływu;
  • Plaża Portobello – piaszczysta plaża położona niedaleko od Edynburga, można plażować i pływać,
  • Leith – dzielnica portowa, była oficjalnym portem handlowym,
  • Jacht Britannia – dawny jacht Elżbiety II, teraz zacumowany przy rzece Letih i udostępniony do zwiedzania.

 

Darmowe atrakcje w Edynburgu:

  • The Royal Botanic Gardens – królewski ogród botanicznymi z takimi atrakcjami jak: ogród chiński, ogród skalny i rodzima kolekcja szkockich roślin,
  • The Scottish National Gallery – zawiera narodową kolekcję dzieł sztuki od renesansu po początek XIXw.,
  • Museum of Childhood – muzeum dzieciństwa, posiada kolekcję starych zabawek, gier i książek,
  • The People's Story Museum – ukazuje życie mieszkańców klasy robotniczej Edynburga od XVIII do końca XX wieku, można tu wysłuchać opowieści o zwykłych ludziach, żyjących w tamtych czasach,
  • The Writer's Museum – muzeum poświęcone trzem największym szkockim pisarzom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za czas poświęcony na odwiedzenie mojego bloga. Podziel się ze mną i (innymi) swoją opinią.

Copyright © 2016 Oczy zobaczyły - blog podróżniczy , Blogger